Dzisiejsze czytania: Syr 42, 15-25; Ps 33(32), 2-3. 4-5. 6-7. 8-9; Mk 10, 46-52
Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną (Mk 10, 47) – takie słowa wołał za Jezusem niewidomy żebrak Bartymeusz, syn Tymeusza. Wiemy, że podstawą uzdrowienia zawsze jest wiara. Pan Jezus zapytał: Co chcesz, abym ci uczynił i odpowiedział: Twoja wiara cię uzdrowiła. Ale dzisiaj pytamy się jaka była wiara Bartymeusza syna Tymeusza, niewidomego żebraka. To jest bardzo konkretna wiara. Nie chodzi tylko o to, żeby wierzyć w ogólności, to znaczy, że jest gdzieś Bóg – jakiś Bóg, który stworzył świat. To jest pierwszy krok w dziedzinie wiary: spojrzenie na świat i rozpoznanie Stwórcy w tym świecie. Mówimy często: wiara naturalna. Bartymeusz zrobił krok dalej. Wołając: Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną rozpoznał w Jezusie Chrystusie Mesjasza, który miał się narodzić z rodu Dawidowego. To jego wyznanie było jakby wstępem do dialogu, w którym Pan Jezus zapytał go o wiarę – o to czego chce, czego pragnie.
Wyznać, że Jezus jest Synem Dawida i wołać: ulituj się nade mną – dosłownie: zmiłuj się nade mną, Kyrie eleison – to znaczy zwraca się do Pana Jezusa, który ma władzę nadprzyrodzoną, Boską.
Żebrak Bartymeusz syn Tymeusza, który doświadczył strasznego braku, strasznej nędzy – wzrok daje człowiekowi szerokie spojrzenie – brak wzroku ogranicza. To jego doświadczenie ograniczenia doprowadziło go do wiary w Jezusa Syna Dawida. W Jezusa, który ma moc. W Jezusa, który jest Bożym Synem, ponieważ z rodu Dawida Bóg miał powołać swojego Syna.
Dzisiaj patrzymy na Bartymeusza i patrzymy na to doświadczenie wiary, które przechodzi przez naród wybrany. Jest zakorzenione w pokoleniach Izraela. Żeby uznać tę wiarę potrzebny jest taki krok, jaki uczynił Bartymeusz – całkowite rzucenie się w ramiona – w ręce Pana Jezusa, ponieważ On ma moc uzdrawiania naszych ludzkich słabości.