Wj 3,1-8a, 13-15; 1Kor 10,1-6.10-12; Łk 13,1-9
Prawda o śmierci należy do najtrudniejszych prawd ludzkiego życia. Człowiek jako istota rozumna wie o tym, że jego życie ma swój początek. Zdaje sobie również sprawę, że to życie będzie miało swój koniec. Znamy dzień naszych narodzin. W kulturze anglo-saskiej (USA, Niemcy) ludzie uroczyście świętują dzień przyjścia na świat. O wiele trudniej jest jednak „świętować” dzień śmierci. Gdy umiera ktoś w domu, od razu wywozimy go do domu pogrzebowego. O śmierci nie mówimy dzieciom, by nie przeżywały stresu, a dniu pogrzebu wysyłamy je do znajomych. Ukrywamy płacz i smutek, by zakryć dramat śmierci. W dzisiejszej Ewangelii stajemy wobec faktu śmierci ludzi niewinnych, którzy zginęli z powodu zawalenia się wieży. Pan Jezus zachęca nas do tego, abyśmy zawsze byli gotowi ma przyjęcie tego wydarzenia, jakim jest śmierć.
Jesteśmy świadomi, że życie nasze jest skończone, ale nic nie wiemy o dniu, kiedy się to stanie. Ta niepewność dnia śmierci i okoliczności, w jakich przyjdzie umierać prowadzi nas do głębokiego lęku. Jest to lęk egzystencjalny, który pociąga za sobą inne pytania. Czy człowiek młody, który ginie w wypadku lub umiera z powodu nowotwora, w jakiś sposób zawinił, że spotkał go tak straszny koniec? Dlaczego jedni bardzo chcą żyć, a inni odbierają sobie życie?
Ewangelia dzisiejsza przedstawia ludzi, którzy zostali zaskoczeni przez śmierć. Są to niewinni ludzie, którzy przypadkowo znaleźli się w ulicznych rozruchach i zginęli od miecza żołnierzy rzymskich. W drugim przypadku chodzi o ludzi, którzy zostali przywaleni przez wieżę.
Lęk przed śmiercią wynika z faktu grzechu, który oddziela człowieka od Boga. To on sprawia niepewność i niepokój, co do dalszego losu po śmierci. Człowiek broni się przed śmiercią uciekając przed myślą o śmierci. Wypiera ze świadomości fakt śmierci i życia w wieczności. W USA zmarłych tak się preparuje w zakładzie pogrzebowym, że w trumnie wyglądają lepiej niż przed zgonem. Atmosfera domu pogrzebowego, lampy, kwiaty, obicia ścian, cicha muzyka i delikatny zapach – wszystko stwarza wrażenie jakby się nic nie stało. Dzieci wywozi się z domu, by nie widziały zmarłego i nie zadawały dociekliwych pytań. A dorośli idą do lekarza i zażywają leki uspokajające, by złagodzić ból rozstania.
Chrystus nie daje odpowiedzi na pytanie, dlaczego niewinni zginęli: „Czyż myślicie, że ci Galilejczycy, byli większymi grzesznikami, niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli?” (Łk 13,2). Nie chce powiedzieć, że popełnili grzech i dlatego musieli ponieść konsekwencje. On każe patrzeć głębiej. Staje wobec rzeczywistości śmierci. Nie oszukuje, nie tworzy iluzji. Śmierć należy do ludzkiej rzeczywistości, przez którą trzeba przejść. On sam dokonuje konfrontacji w czasie męki i śmierci krzyżowej. Śmierć dla Chrystusa staje się drogą do zbawienia.
Chrystus chce powiedzieć, że nie należy się dać zaskoczyć śmierci: „Bynajmniej, powiadam wam; lecz jeśli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie” (Łk 13,3). Nikt z nas nie zna godziny śmierci, dlatego trzeba przyjąć postawę nawrócenia. Ona pozwala żyć z dnia na dzień i nie bać się, budzić się spokojnie i podejmować codzienne obowiązki.