Poniedziałek 4 tygodnia Wielkiego Postu

Dzisiejsze czytania: Iz 65,17-21; Ps 30,2.4-6.11-13; Ps 130,5.7; J 4,43-54

Wielki Post jest czasem, kiedy przyglądamy się drodze, jaką Izraelici odbyli w ciągu swojej wędrówki z Egiptu do ziemi obiecanej. Na tej drodze jest pustynia, która niesie ze sobą różne niebezpieczeństwa i różne niepokoje.
Piasek jest symbolem tej jednorodności, która usypia człowieka, która sprawia, że człowiek przyzwyczaja się, przestaje wierzyć, że cokolwiek może się zmienić.
Pustynia jest symbolem jałowości duchowej – nic się nie zmienia. Nic nie mogę ze sobą zrobić. Tak często słyszymy, a nawet i my sami moglibyśmy powiedzieć takie słowa o naszym życiu wewnętrznym. Wielkie plany wtedy, kiedy człowiek wyrusza w drogę, wielkie ambicje i potem zwykła, szara codzienna rzeczywistość. Te same okoliczności, te same pejzaże, ambicje – dobre ambicje, zamiary – odchodzą na dalszy plan. Przyzwyczajamy się do tej zwykłej, szarej rzeczywistości. Na pustyni dzisiaj ustami proroka Izajasza rozlega się głos: Oto Ja stwarzam nowe niebiosa i nową ziemię. Nie będziecie wspominać dawniejszych dziejów, ani na myśl one nie przyjdą (Iz 65,17). Prorok zapewnia nas, że nawet pustynia może zamienić się w cudowny ogród, jeśli człowiek otworzy się na działanie łaski. Jeśli podejmie, choćby najmniejszy wysiłek ze swej strony.
Jakie są znaki tej nowej rzeczywistości? Najmłodszy umrze jako stuletni (Iz 65,20). To jest pierwszy znak – długie życie. Można by powiedzieć tak paradoksalnie, że stresy skracają życie człowieka. Dzisiaj jest to już nawet udowodnione: zmartwienia, troski, często wyimaginowane sprawiają, że pojawiają się w naszym organizmie choroby, których trudno byłoby się spodziewać. Bardzo często taka choroba jest zawał serca; najpierw nadciśnienie a potem konsekwencje, jakie za nim idą. Również cukrzyca jest chorobą społeczną, wywołana sytuacja, w jakiej człowiek żyje. Zdenerwowanie, znerwicowanie, zaspokajanie jakichś sztucznych potrzeb przez nadmierne jedzenie – i potem takie konsekwencje.
Na pustyni człowiek nie ma powodu, aby się denerwować. Nie zmienia się nic. Może właśnie to zaakceptowanie pustyni – tej Bożej pustyni, to znaczy uświadomienie sobie, że wtedy, kiedy nic się nie dzieje – On jest obecny sprawia, że człowiek zaczyna spokojnie żyć, spokojnie iść tą drogą, aż w końcu dojdzie do celu.
Zbudują domy i mieszkać w nich będą (Iz 65,21a). To jest wręcz nieprawdopodobne, aby na pustyni można było wybudować dom. Nie ma odpowiednich do tego środków. A jednak – tak nawet i dzisiaj się dzieje, jak popatrzymy na Kuwejt czy Emiraty Arabskie, gdzie przed kilkudziesięciu – ponad stu laty trysnęła ropa naftowa. Na pustyni, na piasku – wspaniałe wielkie domy.
Zasadzą winnice i będą jedli z nich owoce (Iz 65,21b). Prorok Izajasz mówi obrazem, co czyni wiara, kiedy człowiek otworzy na nią swoje serce. Przykład takiej wiary mamy w dzisiejszej Ewangelii. Urzędnik królewski prosi: Panie, przyjdź, zanim umrze moje dziecko (J 4,49). Ta prośba jest wyrazem wielkiej wiary. Pan Jezus odpowiada na tę wiarę: Idź, syn twój żyje (J 4,50). Jaka wielka radość w sercu urzędnika. Zapowiedź nowego życia po zmartwychwstaniu.
Drogie Siostry patrzmy na naszą wiarę. Już ponad trzy tygodnie idziemy za Chrystusem przez Wielki Post 2010 roku. Nasze postanowienia, które mieliśmy na początku tego Wielkiego Postu trzeba zmodyfikować. Trzeba się przyjrzeć – może cos do nich dołożyć, może coś ująć, aby one były bardziej realistyczne. Ale to największe postanowienie to szukanie wiary, stawianie kamieni milowych na drodze, którą przeszliśmy, aby nigdy nie zapomnieć o tym, że Bóg jest razem z nami, że to On jest początkiem tej przemiany, jaka dokonuje się na pustyni, aby pustynia mogła zakwitnąć jak najpiękniejszy ogród.

Scroll to Top