Dzisiejsze czytania: Syr 35, 1-12; Ps 50(49), 5-6. 7-8. 14 i 23; Mk 10, 28-31
Słuchamy dziś pytania Piotra, ponieważ jest to bardzo ludzki wyraz również naszych osobistych doświadczeń. Jesteśmy w stanie coś dać, ofiarować, poświęcić się, ale gdzieś nawet podświadomie oczekujemy rekompensaty. Tak jesteśmy skonstruowani, taka jest nasza psychika – oczekujemy, że ktoś przynajmniej okaże wdzięczność. Rodzice czekają na to, że dziecko powie „dziękuję” za nieprzespane noce, że będzie się opiekować na starość swoimi rodzicami.
Piotr wyraził tę myśl wobec Pana Jezusa. Zaskakująca jest odpowiedź Mistrza, ponieważ Pan Jezus mówi: tak, już tutaj, już na ziemi jest rekompensata. Ale to zdanie jest rzeczywiście bardzo długie i trudno jest je przeczytać dlatego, że ma różne nurty treściowe, znaczeniowe.
Nikt nie opuszcza domu, braci i sióstr, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz w tym czasie – i Pan Jezus wymienia – domów, braci i sióstr, ale dodaje – wśród prześladowań (Mk 10,29). I to jest tajemnica do zrozumienia tego zdania Pana Jezusa. My otrzymujemy już tu, na ziemi rekompensatę, ale zawsze ta rekompensata – ta nagroda jest pomieszana z nieraz przykrymi uczuciami. Tak jest w relacjach rodzice-dzieci. Dzieci chcą kochać rodziców, ale czasem ich egoizm jest bardzo duży. Znam lekarkę – internistkę, która miała jedynego syna i poświęciła się dla tego syna i dwóch wnuków. W pewnym momencie synowa doszła do wniosku, że pojadą za granicę, bo w kraju nie było pracy takiej, dom jakiej ona aspirowała. Nie mogła się realizować. Pojechali do Anglii, pracują tam w hotelu. Po prostu spełniają najprostsze posługi w hotelu, ale chyba więcej pieniędzy zarabiają niż tu. Matka został sama. Jest ta miłość syna – on dzwoni – często, ale ta miłość jest pomieszana z goryczą samotności. Samotności, która w starszym wieku jest bardzo przykra.
Ale jest jeszcze jedno zdanie Pana Jezusa w dzisiejszej Ewangelii: Wielu pierwszych będzie ostatnimi, a ostatnich pierwszymi. Chodzi tutaj o ten rozrachunek, który my nazywamy eschatologicznym, rzeczywistości, do której wszyscy zdążamy. Nie potrafimy sobie tego wyobrazić, ale ufamy Panu Jezusowi, że On zrobi to tak, że nie będzie nam przykro, ale że będziemy mogli w pełni cieszyć się tym definitywnym rozstrzygnięciem.