Bóg i człowiek w poezjach Karola Wojtyły – Jana Pawła II – cz. II

II. Odkrywanie Boga

Młodzieńcze poezje Karola Wojtyły obejmujące lata wojny do czasu wstąpienia do Seminarium Duchownego w Krakowie naznaczone są poszukiwaniem Boga. Początkiem tej drogi jest doświadczenie obecności Boga w świecie, w pięknie i wielkości natury, w zjawiskach przyrody i w nieskończonej głębi ducha ludzkiego. Od zachwytu nad strumieniem światła, Poeta przechodzi do pytań o jego początek i cel. Odkrywa Boga, który jest początkiem wszystkiego, i do którego zmierza całe stworzenie. Tematy egzystencjalne kontynuuje w utworach powojennych próbując opisać swoje doświadczenie spotkania z Jezusem i Jego Matką.
Młody Karol Wojtyła przechodzi od doświadczenie ogólnoludzkiego do osobowego spotkania z Chrystusem, który doświadcza całkowitego ogołocenia. W bezradności Zbawiciela na krzyżu odkrywa swoje życie. Utożsamia się z Nim i odważnie bierze na siebie swój los. Zanurza się w Bogu obecnym w Eucharystii. Ze zjednoczenia z Nim czerpie siłę dla swojego życia.
Poezje Karola Wojtyły, napisane w czasie II wojny światowej obejmują: Pieśń o Bogu ukrytym, Pieśń o blasku wody, Matka, Myśl jest przestrzenią dziwną . Widać w nich wyraźnie dojrzewanie Poety, który odważnie podejmuje swoje życie jako zadanie. 

1. Rozmowa z Bogiem – „Pieśni o Bogu ukrytym”

Poemat „Pieśń o Bogu ukrytym” nosi datę 1944 roku i wskazuje, że utwór powstał w czasie wojny, kiedy Karol Wojtyła wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Krakowie . Wydarzenie to zamknęło pewien etap poszukiwań w jego życiu i zaowocowało decyzją wyboru powołania kapłańskiego. Tak radykalny wybór w życiu poety mógłby się wydawać zaskoczeniem, jednak tematyka wcześniejszych wierszy wskazuje na to, że chodzi o te same poszukiwania i głęboką przemianę ich autora, jaka dokonała się w jego życiu podczas II wojny światowej.
Poemat składa się z dwóch części: pierwsza nosi tytuł „Wybrzeża pełne ciszy”, a druga „Pieśń o słońcu niewyczerpanym”. Utwór jest jakby wielką modlitwą, rozumianą jako wewnętrzny dialog z Bogiem doświadczanym w duszy. Poeta – małe tworzenie staje przed Bogiem – Stwórcą nawiązując z Nim głęboki dialog sięgający tajemnicy istnienia, początku i bezkresnej wieczności.

a) wewnętrzne przestrzenie duszy – „Wybrzeża pełne ciszy”

Poemat „Wybrzeża pełne ciszy” jest opisem podróży w wewnętrzne przestrzenie ducha, gdzie człowiek doświadcza Życia . W tej rzeczywistości, skąd nie ma powrotu Poeta spotyka Kogoś, z kim nawiązuje głęboki dialog. Jest to rozmowa z Osobą bliską i jednocześnie nieogarnioną: „Tymczasem wciąż ustępujesz przed Kimś, co stamtąd nadchodzi zamykając za sobą cicho drzwi izdebki maleńkiej – a idąc krok łagodzi – i tą ciszą trafia najgłębiej” („Pieśń o Bogu ukrytym”, I. 1, s. 77). Obecność Osoby – Przyjaciela jest trudna do określenia. Czasem jest bardzo daleko, że trzeba wytężyć wzrok, by Go dostrzec. Kiedy indziej jest tak bliski, że można odczuć Jego obecność w swoim wnętrzu. Jest obecny jak drżenie ledwo odczuwalne i jak zdziwienie, które jest treścią wieczności.
Podmiotem wewnętrznego dialogu jest człowiek, zdolny otworzyć się na rzeczywistość bez granic, jakby „morze przyjmował w otwarte źrenice”. Doświadczenie bliskości Boga jest krótkie, podobne do dotknięcia wieczności. W tej bezgranicznej rzeczywistości, nieogarnionej jak morze, człowiek jest maleńką kroplą porywaną przez wielki „prąd”: „… lecz już stopą dotknąłeś się fali, a tobie się zdawało: to Morze we mnie mieszkało taką ciszę rozlewając wokoło, taki chłód” („Pieśń o Bogu ukrytym”, I. 3, s. 78). W tym doświadczeniu jest przeżycie nieskończoności i jednocześnie swojego ograniczenia, które przypomina o tym, że życie człowieka jest skończone.
Doświadczenie Boga jest dla Poety jak dotknięcie światła, które przenika człowieka wewnętrznie. Światło ze swej natury dotyka najdalszej głębi: „Wtedy – patrz w siebie. To Przyjaciel, który jest jedną iskierką, a całą Światłością. Ogarniając sobą tę iskrę, już nie dostrzegasz nic i nie czujesz, jaką jesteś objęty Miłością” („Pieśń o Bogu ukrytym”, I. 4, s. 79). Mała iskra światła ogarnia całego człowieka stając się jego naturą. Natura światła bliska jest Miłości, która przenika wszystko i wewnętrznie przemienia.
Miłość rzuca światło na życie Poety wyjaśniając mu wszystkie tajemnice . Zabiera niepokoje i lęki napełniając serce dobrem. W tym doświadczeniu Bóg staje się bardzo bliski i odczuwalny dla duszy: „Zamknięty w takim uścisku – jakby muśnięcie po twarzy, po którym zapada zdziwienie i cisza, cisza bez słowa, która nic nie pojmuje, niczego nie równoważy – w tej ciszy unoszę nad sobą nachylenie Boga” („Pieśń o Bogu ukrytym”, I. 6, s. 80). Doświadczenie światła i miłości prowadzi do odkrycia Boga w duszy, który jest jak kwiat „spragniony ciepła słonecznego”. Jego obecność jest podobna również do mroku, który ogarnia człowieka jeszcze bardziej niż światło, gdyż „w mroku jest tyle światła, ile życia w otwartej róży”.
W tym doświadczeniu światła i ciemności Poeta przeżywa paradoks „nicości”, która w teologii apofatycznej Pseudo-Dionizego Areopagity jest drogą poznania Boga. Coraz bardziej pożąda nicości, aby jeszcze bardziej otworzyć się na miłość. W tym pragnieniu nicości dotyka śmierci i jednocześnie wieczności. Jest to paradoks nieustannie doświadczany w tajemnicy Wcielenia. Zwykłe siano „tuliło w sobie Dziecinę bosą”, drzewo krzyża obejmowało „Jego barki”, kawałek „pszennego chleba” ogarnia wieczność Boga w Eucharystii. Jest to prawda o „kenozie” Boga, który tak bardzo zbliżył się do człowieka, że nie pogardził prostą egzystencją człowieka: „Aż dotąd doszedł Bóg i zatrzymał się krok od nicości, tak blisko naszych oczu. Zdawało się sercom otwartym, zdawało się sercom prostym, że zniknął w cieniu kłosów” („Pieśń o Bogu ukrytym”, I. 12, s. 82). Bóg obecny w kawałku chleba jest dla Poety paradoksem bardziej rzeczywistym niż cały kosmos. Człowiek doświadcza tego paradoksu, kiedy przyjmuje Chrystusa w Eucharystii otwierając swoje serce na „wszechświat”.
W „Pieśni o Bogu ukrytym” Poeta odchodzi od doświadczenia danego duszy słowiańskiej, które dominowało w „Renesansowym Psałterzu”, gdzie Bóg był przeżyciem pierwotnym. Doświadcza Jego bliskości w tajemnicach wiary, szczególnie w Eucharystii, gdzie „cząstka chleba rzeczywistsza niż wszechświat” staje się wielkim zaskoczeniem dla Poety, gdyż w tu dokonują się tajemnice większe niż w przestrzeni kosmicznej: „Uwielbiam cię blade światło pszennego chleba, w którym wieczność na chwilę zamieszka, podpływając do naszego brzegu tajemną ścieżką” („Pieśń”, I. 11, s. 82). W Eucharystii Chrystus, Syn posłuszny Ojcu, dokonuje zbawienia świata. Człowiek zaś jednocząc się z tą tajemnicą staje się częścią wieczności.
Eucharystia jest dla Poety niezwykłym paradoksem, ponieważ w niej „Bóg zatrzymał się o krok od nicości”. Jednocześnie stał się bliski oczom człowieka, jego zmysłom jak kawałek chleba. Bóg nieskończony ukrywa się w „ziarnie pszenicy” i razem z całym kosmosem spoczywa w sercu człowieka. Zdziwienie Poety nad cudem Eucharystii jest jeszcze większe niż poszukiwania filozofów greckich: „Opowiadam wam zdziwienie wielkie, helleńscy mistrzowie: nie warto czuwać nad bytem, który wymyka się z rąk, jest Piękno rzeczywistsze, utajone pod żywą krwią. Cząstka chleba rzeczywistsza niż wszechświat, pełniejsza bytu i Słowa – pieśń jak morze zalewająca – odmęt słońca – wygnanie Boga” („Pieśń o Bogu żywym”, I, 13, s. 83). Przez Chrystusa obecnego w Eucharystii człowiek dotyka tajemnicy, której filozofowie szukali w ciągu wieków swojej refleksji filozoficznej i nigdy nie mogli do niej dotrzeć. Chrześcijanin przez Chrystusa w Komunii świętej jednoczy się z całym światem stworzonym przez Boga.
Zachwyt nad tajemnicą Eucharystii przeradza się w wewnętrzny dialog z Ojcem i Synem. Poeta uświadamia sobie, że przyjdzie moment odejścia, śmierci, „unicestwienia”, „oddania” wszystkiego ziemi. Nie przeraża go to jednak, ponieważ ma świadomość, że Bóg jest w nim obecny. Oczyma napełnionymi Bogiem patrzy w bezkresny świat nie zawsze świadomy tego, kto w nim przebywa. W takiej chwili pragnie tylko wierzyć i świadomy nieskończoności Boga prosi Go: „Boże bliski, przemień zamknięte oczy w oczy szeroko otwarte – i nikły podmuch duszy drgającej w szczelinach róż otocz ogromnym wiatrem” („Pieśń o Bogu żywym”, I, 15, ss. 84-85). W chwili zjednoczenia z Bogiem na ziemi w Eucharystii, Poeta myśli o śmierci, która będzie możliwością wpatrywania się w Prostotę nieskończoną rodzącą świat. W jego sercu rodzi się wielka tęsknota, kiedy będzie mógł „wszystko objąć” miłosnym tchem.
Modlitewny dialog z Bogiem, który stał się bliski człowiekowi w „cząstce chleba”, kulminuje w postaci gorącej prośba Poety do Boga, by zabrał go do rzeczywistości pełnej ciszy. Jego modlitwa przeradza się w dziękczynienie za zamieszkanie Boga w duszy i prośbą, by przeniknął do końca swoim Istnieniem.

b) „Pieśń o słońcu niewyczerpanym”

W poemacie „Pieśń o Bogu niewyczerpanym” wewnętrzna rozmowa z Mistrzem rozgrywa się w duszy Poety, który doświadcza wyraźnie Jego bliskości. W przestrzeń duszy pada wzrok Mistrza, jak promień słońca na liść, dzięki któremu w liściu dokonują się życiowe procesy. Spojrzenie Mistrza na duszę jest fundamentem, bez którego człowiek nie może żyć . Między Mistrzem a duszą nawiązuje się głęboka, wewnętrzna relacja: „Twój wzrok utkwiony w duszy, jakby słońce skłonione na liściu, bogaci jego kwitnienie przeźroczystą tonią dobroci i skupia w swoim promieniu – lecz popatrz Mistrzu, cóż stanie się z liściem i słońcem? – wieczór nadchodzi” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 1, s. 86). W promieniu słońca jest „dobroć”, dzięki której liść istnieje. Dusza jest czymś więcej niż liść, gdyż nieustannie dąży do Słońca, nawet w największym oddaleniu szuka z Nim kontaktu. Jest jak planeta krążąca po orbitach słońca. Nawet śmierć nie może jej oddzielić od Słońca.
Liść nie ma wpływu na słońce, które ożywia go swoimi promieniami. Między człowiekiem – stworzeniem, a Bogiem – Stwórcą, który jest dla duszy jak słońce, wywiązuje się bytowa i egzystencjalna relacja, dzięki której dusza może uczestniczyć w życiu Słońca: „Dusza nie jest taka jak liść. Może słońce zatrzymać na sobą, uniżając się razem z nim nieodstępnym łukiem od zachodu” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 3, s. 86). Człowiek w swoim człowieczeństwie jednoczy się ściśle ze Słońcem, gdyż Bóg w Chrystusie przyjął ludzkie ciało i Bóstwo zjednoczyło się z Człowieczeństwem. Dzieli z nim „słoneczne uniżenie” jak Bóg i Człowiek w Osobie Syna Bożego. Bóg jednoczy się z człowiekiem w śmierci, która jest „długim cieniem”.
Chrystus – Słońce jest blisko człowieka w życiu i śmierci stając się pokarmem i napojem: „Więc ażeby w tym niepokoju nie pozostawić mnie samego, odjąłeś grozę wieczoru, dałeś wieczności smak chleba” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 4, s. 87). Zbliżenie Boga do człowieka ma charakter osobisty i egzystencjalny. On zna człowieka od wieków i słyszy jego „płacz” wyrażający tęsknotę za swoim Stwórcą. Tego pragnienia zjednoczenia z Bogiem nic nie może zaspokoić, Bóg bowiem stwarzając człowieka wpisał w jego duszę swój obraz, nazywany „wiecznym spojrzeniem”. W Jezusie Chrystusie Bóg zniżył się do poziomu człowieka przyjmując ludzką naturę i odpowiedział w ten sposób na jego tęsknotę za nieskończonością. Poeta podkreśla, że w Jezusie Chrystusie Bóg „uniżył” się, by nie pozostawić człowieka w jego samotności.
Podstawą „uniżenia” Boga i zrównania z nim w ludzkiej naturze jest miłość Boga, która wyraziła się w prostocie, aby wszyscy ludzie mieli do Niego dostęp: „Sam, gdy nas umiłował, prostotą nas oczarował, biedą, biedą i siankiem – Wtedy Matka Dziecinę brała, na rękach Go kołysała i otulała Mu stopy w sukmankę. O cud, cud, cud! kiedy Boga osłaniam człowieczeństwem, osłoniony od Niego miłością, osłoniony męczeństwem” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 7, s. 88-9). Bóg, który stał się małym Dzieckiem, jest blisko człowieka w Eucharystii, w „łagodnej Hostii”, w której człowiek spotyka się z tajemnicą Boga. W Komunii świętej poeta doświadcza bliskości Ojca niebieskiego, w którym z lękiem dotyka tajemnicy stworzenia świata: „Przed głębią tego spojrzenia, w którym ujrzany był świat, zadrżały oczy moje jak osłonięty kwiat” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 8, s. 89). W Jezusie Chrystusie, Synu Bożym, człowiek dotyka tajemnicy stworzenia, a nawet tego, co było przed tym tajemniczym momentem. Dzięki tajemnicy Wcielenia Syna Bożego i Jego pozostaniu na zawsze w Eucharystii, może zawsze powracać do chwili „sprzed stworzenia” i dotykać jednocześnie nicości i nieskończoności.
Z wielkim zaskoczeniem Poeta odkrywa nieskończone możliwości jednoczenia się z Bogiem Stwórcą i dotykania w Nim tajemnic istnienia świata w jego najprostszych formach. Jednocząc się z Bogiem w Eucharystii w jednej chwili dotyka wieczności Boga i jednoczy się z tym, który jest prostą Myślą: „To wtedy – gdy w blasku ukrytym skupiam siebie całego, i staję się znów Twoją Myślą, miłowany białym żarem Chleba” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 9, s. 90). Poeta, zjednoczony z Bogiem zamkniętym w małym kawałku Chleba, zapomina o przemijaniu i o „swojej nicości”. Raduje się nieskończonością, którą symbolizują promienie Słońca.
Z płaszczyzny nieskończoności Poeta przechodzi na poziom relacji egzystencjalnej do Boga Ojca, który jest niezwykle bliski człowiekowi w Jego Synu Jezusie Chrystusie. Doświadcza Jego bliskości przez miłość, która wyraziła się w przyjęciu cierpienia i krzyża, w całkowitej samotności Jego Syna na „krzyżowym drzewie”. W czuwa się w tajemnicę odrzucenia, jakiej doświadczył Chrystus na krzyżu pytając swojego Ojca: „Czemuś mnie opuścił, Ojcze, Ojcze – za mej Matki płacz – Ja na wargach Twoich odkupiłem dwa najprostsze słowa: Ojcze nasz” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 10, s. 90-91). W zjednoczeniu z Chrystusem, Poeta odkrywa tajemną przestrzeń swojej duszy, „zasnutą mgłą”, w której mimo przemijania, spotyka się ze swoim Stwórcą. Dotyka tej rzeczywistości swojej duszy, gdzie nosi obraz Boga, przez którego jest „poznawany” i „wzajemnie poznaje”. Ma świadomość, ze w swoim sercu ponad wszelką ciemnością gości Tego, który jest „najprostszym z słońc”. Bóg – nieskończona jasność jest doświadczany w duszy jako „toń przeźroczysta”, „osnuta mgłą”. Jest „światłością”, która pada na „przyćmioną toń”.
Poeta, jak Pseudo-Dionizy Areopagita dotyka tajemnicy Boga, który jest jednocześnie „światłem” i „ciemnością”, doświadczanym w głębi serca. Gra światła i ciemności, właściwa dla mistyki apofatycznej, staje się sposobem mówienia o wewnętrznym przeżyciu obecności Boga w głębi duszy, gdzie człowiek odkrywa obraz Stwórcy: „… i ujrzano by – jaka światłość zalewa przyćmioną toń, ujrzano by – w sercu ludzkim, najprostszym z słońc” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 11, s. 91). W rzeczywistości serca ludzkiego, gdzie Poeta doświadcza tajemnicy Boga jednocześnie jako ciemności i światła, które go oślepia.
W wewnętrznej przestrzeni serca Poeta odkrywa pełne radości przeżycie, które nazywa poetycko „krainą przeźroczystą”. W rzeczywistości, wyraźnie określonej przez Jezioro Genezaret, łódź i przystań odkrywa obecność Boga, który już nie tyle jest tajemnicą ciemności i światła, co obecnością Serca Mistrza z Nazaretu: „Jest we mnie kraina przeźroczysta w blasku jeziora Genezaret – i łódź… i rybacza przystań, oparta o ciche fale…” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 12, s. 91). Serce Jezusa gromadzi wokół siebie inne serca dając się poznać w tajemnicy powołania: „… i tłumy, tłumy serc, zagarnięte przez Jedno Serce, przez Jedno Serce najprostsze, przez najłagodniejsze – ” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 12, s. 91). Nad Jeziorem Genezaret wytwarza się niezwykły klimat dialogu serc z Sercem Tego, który powołuje.
Wewnętrzny dialog w sercu Poety, wyznaczany przez brzeg jeziora, zostaje poszerzony o postać Nikodema, który przychodzi do Jezusa. W przestrzeni Jeziora Genezaret pojawia się wyraźnie postać Mistrza, wyraźnie zarysowana przez niezwykłe piękno i przyciągający urok. Przeżycie bliskości Pana powraca często jako doświadczenie brzegu morskiego, jeziora, przystani i przeźroczystej „toni”. Doświadczenie to jest możliwe dzięki spotkaniu z Chrystusem „białym Punktem” – w Eucharystii, która zamyka wielką tajemnicę Boga-Człowieka i wszystkich wydarzeń, które miały miejsce nad Jeziorem Genezaret. W spotkaniu z Chrystusem w Eucharystii otwiera się niezwykła przestrzeń doświadczenia wewnętrznego: „A to wszystko: ten wieczór z Nikodemem, ta kraina i rybacza przystań, i toń tak przeźroczysta, i Postać taka bliska – a to wszystko przez Punkt jeden Biały z najczystszej bieli objęty w sercu człowieczym krwawym przepływem czerwieni” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 12, s. 92). Chrystus w Eucharystii, który staje się gościem serca przenika całą rzeczywistość człowieka, który Go przyjmuje. Przenika wszystkie wymiary ludzkiego życia „krwawym przepływem czerwieni” – jak krew przenikająca całe ciało.
Z doświadczenia tak wielkiej bliskości Boga, który jest światłem i ciemnością nieogarnioną, a jednocześnie tak blisko w „białym Punkcie” – Eucharystii rodzi się w sercu Poety modlitwa. Prosi Boga, aby ukrył go w sobie, w miejscu najbardziej niedostępnym i osłaniał przed złem symbolizowanym przez „mrok”. Śpiewa pieśń prośby podobną do pieśni Oblubienicy z „Pieśni nad Pieśniami” (Pnp 2,14; 3,1; 8,6), a jeszcze bardziej przypominającą „Pieśń duchową” św. Jana od Krzyża, gdzie dominuje symbolika światła i ciemności: „Proszę Cię, byś mnie ukrył w miejscu niedostępnym, w nurcie ciepłego podziwu lub w nocy posępnej” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 13, s. 92). Poeta odkrywa tajemnicze miejsce w Bogu, będące jednocześnie światłem i ciemnością, w którym pragnie się ukryć, by doświadczać bliskości Boga. Tym miejscem jest Eucharystia, dzięki której jednoczy się całkowicie ze swoim Stwórcą utożsamiając się z Nim: „A wtedy dokona się cud przemiany: oto Ty staniesz się mną – ja – eucharystyczny” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 13, s. 92). Doświadczając tak bliskiego zjednoczenia z Bogiem prosi jak Dusza-Oblubienica z „Pieśni duchowej” św. Jana od Krzyża, by Bóg odszedł od niego, gdyż nie potrafi wyrazić wdzięczności za to, że zamieszkała w nim Nieskończoność. Poeta wyznaje z pokorą, iż nie potrafi swoją myślą objąć rzeczywistości Boga, dlatego pragnie dziękować z dar zjednoczenia z Bogiem i poznawania Jego tajemnic.
„Pieśń o Bogu ukrytym” przeradza się w wielki hymn wdzięczności za możliwość bycia tak blisko tajemnicy Boga, który ogarnia go jak fale morza i przenika jak promienie słońca. Poeta dziękuje za „poufałość”, do jakiej Bóg go dopuszcza i dzięki której może z Nim rozmawiać jak dziecko. Wyraża podziękowanie za „bezbronność” Boga, dzięki której może Go przyjmować codziennie w Komunii świętej i za to, że Bóg szuka go nieustannie, kiedy on gubi się pośród niebezpieczeństw szarego dnia.
Na koniec Poeta prosi o przebaczenie tego, że nie zawsze odpowiadał na tak wielką miłość i za mało kochał. Wdzięczny za miłość pragnie ofiarować Bogu „podziw, który się w sercu zrywa, jak zrywa się potok w swym źródle”. Podziw w sercu Poety jest znakiem jego otwarcia się na Boga i wyraża wielkie pragnienie, by dotknąć tej tajemnicy. Poemat kończy modlitwą: „I nie odtrącaj, Panie, mojego podziwu, który jest niczym dla Ciebie, bo Cały jesteś w Sobie, ale dla mnie teraz jest wszystkim, strumieniem, co brzegi rozrywa, nim oceanom niezmiernym tęsknotę swoją wypowie” („Pieśń o słońcu niewyczerpanym”, II, 16, s. 94). Podziw dla Boga jest początkiem wielkiej fascynacji Stwórcą potwierdzającym wielkie pragnienie zbliżenia się do niezgłębionej jak ocean tajemnicy.
Poemat „Pieśń o Bogu ukrytym” odsłania głębokie przemiany, jakie dokonały się w sercu Poety podczas II wojny światowej. Zrodziła się wyraźna myśl zbliżenia do tajemnicy Boga, wyrażająca się w wielkiej fascynacji światłem i ciemnością oraz odkrycie bliskości Chrystusa przechadzającego się nad Jeziorem Genezaret. Poeta zobaczył swoje serce blisko Serca Jezusa i usłyszał Jego wołanie, jak Nikodem, który nad „brzegiem morskim” poznał Mistrza i doświadczył Jego bliskości. Przestrzenią, w której Poeta nieustannie spotyka się z tajemnicą światła i ciemności oraz z Postacią Mistrza jest Eucharystia – największy cud Boga, który zamieszkał w małym „Białym Punkcie”, zamykając w nim całą nieskończoność.

2. Poznanie siebie w spotkaniu z Chrystusem – „Pieśń o blasku wody”

Poemat „Pieśń o blasku wody” powstał w 1950 roku. Ma charakter rozmowy, której inspiracji należy szukać w dialogu Chrystusa z Samarytanką przy studni Jakubowej (por. J 4,1-26) . Wskazuje na to również cytat z Ewangelii św. Jana otwierający utwór i tytuły poszczególnych pieśni: „Nad studnią w Sychem”, „Słowa niewiasty u studni”, „Samarytanka”. Poemat składa się z ośmiu pieśni o różnych ilościach wierszy, będących dialogiem między Poetą, Mistrzem i Samarytanką.
Poeta staje nad studnią w Sychem, jak Samarytanka, która przyszła zaczerpnąć wody, a dzięki Chrystusowi poznała prawdę o swoim życiu. Studnia Jakubowa jest okazją do wejścia w wewnętrzny dialog z sobą samym, ponieważ lustro wody odbija dokładnie twarz: „A tymczasem – ta studnia otwiera w twym wzroku tylko migot liści i łuską odbitej zieleni zasnuwa miękko twą twarz tam – w głębi” („Pieśń o blasku wody”, 1. „Nad studnią w Sychem”, s. 95). Poeta rozpoznaje w lustrze wody rysy twarzy i „oczy znużone”, w których widzi łzy, wyrażające nocną modlitwę.
Na powierzchni wody poeta odnajduje również odbicie twarzy Chrystusa – odniesienie („lustro”) dla wszystkich ludzi, którzy stają nad studnią i znajdują w niej swoją twarz: „Przecież w Tobie drży tylu ludzi prześwietlonych blaskiem Twoich słów – jak źrenice prześwietla blask wody… Tych ludzi znużeniem zarazem i światłem znasz” („Pieśń o blasku wody”, 1. „Nad studnią w Sychem”, s. 95). Chrystus jest tym źródłem, odkrywanym w studni, czyli w swoim sercu, w którym odbijają się twarze wielu ludzi. On zna wszystkich, a Jego Słowo jest dla nich światłem i nadaje sens życiu.
Kontemplując tajemnicę spotkania z Chrystusem przy studni, poeta jak obserwator przygląda się przechodniom. Pod wieczór fala ludzi staje się jak ściana, że trudno jest rozróżnić twarze. Czasem tylko ktoś odrywa się od bezimiennej ściany. Potrzeba oczu, które pomogą dostrzec to, co jest w głębi serca: „A ja ci powiadam, że to tylko twój wzrok dostrzega ludzi tak słabo, kiedy płyną za falą neonu. Właściwie odsłania ich to, co najbardziej ukryte w nich i czego żaden nie wypala płomień” („Pieśń o blasku wody”, 2. „Gdy otworzysz oczy w głębi fali”, s. 96). Oczy wiary pomagają dostrzec nowy wymiar świata i człowieka, w którym dobro staje się cechą wyróżniającą. Nowe otwarcie oczu „objawia” inny wymiar świata, który pozostawia w człowieku wyraźny ślad.
W refleksji przy studni Jakubowej na pierwsze miejsce wysuwa się niewiasta, która rozmawiała z Jezusem. Dzięki tej rozmowie mogła na nowo zobaczyć historię swojego życia: „Od tej chwili moja niewiedza zamknęła się za mną jak drzwi, którymi wszedłeś – poznając to wszystko, czego ja nie wiem –” („Pieśń o blasku wody”, 3. „Słowa Niewiasty u studni, które wypowiedziała odchodząc”, s. 96). Jej spojrzenie w siebie pomogło wielu ludziom w poznaniu prawdy o sobie. Niewiasta przy studni dodaje odwagi do przyjrzenia się swojemu wnętrzu. Rozważa na nowo wydarzenie i coraz lepiej widzi, jaką rolę w poznaniu siebie odegrał Jezus.
Chrystus daje kobiecie nowe spojrzenie na swoją duszę i wszystkie trudne sprawy ludzkiego losu. On ma nowy sposób poznania bez otwierania oczu: „Miał zwierciadło… jak studnia… świecące głęboko. Nie potrzebował wychodzić z siebie ani oczu podnosić, by odgadnąć. Widział mnie w sobie. Posiadał mnie w sobie. Przenikał we mnie bez trudu” („Pieśń o blasku wody”, 4. „Późniejsze rozpamiętywanie spotkania”, s. 97). Jego spojrzenie w głąb duszy owocuje wstydem i pragnieniem przemiany. Mimo bólu poznania swojej słabości, kobieta nie czuje się upokorzona. Niewiasta rozumie, że cierpienie związane z poznaniem prawdy o sobie było możliwe do zniesienia dzięki miłości. Dzięki Jego obecności każde cierpienie staje się miłością.
Samarytanka staje się dla poety świadkiem wewnętrznego dialogu, który rozgrywa się między Chrystusem i każdym człowiekiem ze „ściany wieczoru”. Każdy człowiek, dzięki Samarytance ma szansę pójść jej drogą i wejść w głęboki dialog z Jezusem, który odsłania prawdę o nim samym: „ – Nie chodzicie samotni. Nigdy, ani na chwilę nie odłącza się od was mój profil, który w was staje się prawdą i waszej żywej fali rozdarciem niezmiernie głębokim” („Pieśń o blasku wody”, 5. „Rozmowy, które prowadził w niej On i ludzie ze ściany wieczoru”, s. 98). Chrystus zapewnia, że człowiek nigdy nie chodzi samotnie, lecz jest z nim obraz Jego twarzy, naznaczonej cierpieniem. Zachęca, by wziąć Jego krzyż. Bezimienni bohaterowie rozmowy z Jezusem, zmęczeni codziennym zmaganiem się ze złym, przyznają: „mamy krew”. Krew Chrystusa decyduje o losie człowieka.
Studnia Jakubowa jest obrazem głębokiego spojrzenia Samarytanki do duszy, w której odkrywa obraz Chrystusa i obraz siebie samej. Z tego odkrycia zrodziło się doświadczenie obecności i wewnętrznej więzi, w której człowiek poznaje i jest poznawany: „Owa studnia złączyła mnie z Tobą, owa studnia wprowadziła mnie w Ciebie” („Pieśń o blasku wody”, 6. „Samarytanka”, s. 99). W tym przeżyciu wewnętrznego poznania dusza zostaje podniesiona do nowego życia. Już nie wstydzi się swojej przeszłości, lecz upaja się nowym życiem: „O jakże zostałam dźwignięta” („Pieśń o blasku wody”, 7. „Rozważania ponowne”, s. 99). Chrystus wyjął z niej ciężar starego życia naznaczonego grzechem wprowadzając do duszy ład, porządek i harmonię.
Samarytanka ze zdziwieniem stwierdza, że spotkanie przy studni dało jej nie tylko poznanie siebie samej, lecz również wyzwolenie i nowe życie dzięki Temu, którego odkryła w sobie: „A w samej głębi, z której przyszłam zaczerpnąć tylko wody dzbanem – – tak już dawno do źrenic przywiera ten blask… tyle, tyle poznania znalazłam – ileż więcej niż dotąd” („Pieśń o blasku wody”, 8. „Pieśń o blasku wody”, s. 100). Wdzięczna za dar poznania siebie i Tego, umożliwił jej poznanie siebie, prosi by On pozostał w niej, jak w lustrze wody.
Poemat „Pieśń o blasku wody” kończy się wielkim odetchnieniem – „O jak dobrze!” i prośbą, by Chrystus, którego Samarytanka odkryła w sobie, pozostał na zawsze w jej sercu.

3. Doświadczenie miłości macierzyńskiej – poemat „Matka”

Poemat „Matka” jest refleksją nad tajemnicą Maryi, która w Historii Zbawienia zajęła szczególną rolę, ponieważ przybliżyła człowiekowi Boga, stając się Matką Jezusa Chrystusa . Utwór powstał w 1950 roku w nawiązaniu do ogłoszenia przez papieża Piusa XII dogmatu o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny (1 XI 1950). W archidiecezji krakowskiej uroczystości związane z tym wydarzeniem miały miejsce 8 XII 1950 roku. W tym czasie ks. Karol Wojtyła opublikował w Tygodniku Powszechnym utwór „Matka” pod pseudonimem Andrzej Jawień. Autor próbował w poetyckich strofach wyrazić tajemnicę Bożego i ludzkiego macierzyństwa Maryi. Ks. Karol Wojtyła, poeta i jednocześnie teolog, próbuje wyrazić całą prawdę o udziale Maryi w tajemnicy Odkupienia. W pierwszej i trzeciej części Maryja dzieli się swoim doświadczeniem macierzyństwa opowiadając o swoich uczuciach związanych z przyjęciem Syna Bożego. W drugiej części autor wciela się w św. Jana Ewangelistę, by pokazać nam inną perspektywę tajemnicy macierzyństwa Maryi.
Punktem wyjścia poetyckiej refleksji jest pierwotne doświadczenie matki, które każdy człowiek nosi od dzieciństwa w swoim sercu, związane ze słowem „mama”. To magiczne słowo jest wspólne dla każdego człowieka, również dla Boga-Człowieka i Jego Matki. W sercu Maryi wywołuje najbardziej pierwotne doświadczenie macierzyństwa i wspomnienie z przeszłości: „Miejsce moje upływa w pamięci. Nie przemija cisza dalekich uliczek zatrzymana w przestrzeni jak szkło, które w źrenicach czystych rozpadło się w światło i szafir – Najbliżej są słowa dziecka, na których ta cisza się wzbija „mamo-mamo” („Matka” I, 1. „Pierwsza chwila uwielbionego ciała”, s. 101). Maryja przywołuje wspomnienia z Nazaretu wyznaczane przez małe uliczki miasteczka, głos Syna, który był małym dzieckiem i wiele prostych, ludzkich gestów.
W doświadczeniu Maryi przywoływanym z przeszłości pojawia się jednak moment zdziwienia, kiedy usłyszała po raz pierwszy słowa zwiastowania (Łk 1,26-38), kiedy Słowo stało się Ciałem: „Ta chwila całego życia raz doświadczona w słowie, a dokąd mym ciałem się stała, karmiona we mnie krwią i w uniesieniu noszona – w moim sercu wzbierała jak Nowy Człowiek, gdy trwało zdumienie myśli i praca codzienna rąk” („Matka” I, 2. „Słowa, które rozrastają się we mnie”, s. 102). Od tego momentu Matka inaczej patrzyła na swojego Syna, którego nosiła w swoim łonie.
Maryja oczyma matki widziała dziwne „światło”, które snuło się przez życie małego Jezusa i poznawała Tajemnicę Boga-Człowieka: „Są takie chwile u matek, gdy tajemnicę człowieka odsłania im w źrenicach pierwszy głęboki błysk jakby dotknięcie serca za cienką falą wzroku” („Matka” I, 4. „Skupienie dojrzałe”, s. 103). Poznawszy tajemnicę Boga, Maryja trwa w niej jako Matka, która ma zawsze dostęp do swojego Syna.
W drugiej części poematu na pierwsze miejsce wysuwa się św. Jan Apostoł, umiłowany uczeń Chrystusa, który miał przywilej złożyć swoją głowę na piersi Zbawiciela w czasie Ostatniej Wieczerzy (J 21,20) i był razem z Matką pod krzyżem w czasie śmierci Jezusa (J 19,25-27). Stojąc pod krzyżem prosi Maryję, by obdarowała go tą samą miłością, co swojego jedynego Syna: „Fali serca, gdy cicho wzbiera za spojrzeniem, nie obniżaj – o Matko – ani odmieniaj miłości, ale w dłoniach przejrzystych tę samą falę przenieś na mnie. On Ciebie o to prosił” („Matka” II, 1. „Prośba Jana”, s. 104). Jan odwołuje się do testamentu Jezusa, wypowiedzianego na krzyżu: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja” (J 19,26-27). Prosi Matkę Jezusa o miłość, ponieważ ona może dać mu siłę do wypełnienia testamentu Mistrza.
Jan jest świadomy swoich słabości. Jest tylko rybakiem i niesie w swoim sercu wspomnienie jeziora i piasku na brzegu. Pragnie jednak wypełnić do końca wolę Pana Jezusa wypowiedzianą na krzyżu.
Umiłowany Apostoł „powraca” do doświadczenia z przeszłości dzięki wyobraźni i wspomnieniom. Widzi rysy Jego oczu i twarzy oraz słyszy słowa, które Mistrz wypowiedział. Jednocześnie dotyka Go w „smaku chleba”, w Eucharystii, w Komunii świętej: „Pochyl się ze mną – i przyjmij. Smak chleba ma Twój Syn – a prócz tego smaku ma ciągle niewysłowioną treść” („Matka” II, 2. „Przestrzeń, która w Tobie została…”, s. 105). Komunia święta staje się nowym doświadczeniem bliskości Jezusa. Wyzwala u Jana całą serię przeżyć, których świadkiem jest Maryja. Kiedy łamie chleb, sprawując Eucharystię i patrzy na Matkę, widzi w Jej oczach Jezusa, którego poznał osobiście nad Jeziorem Genezaret.
W trzeciej części poematu „Matka”, Maryja ponownie zabiera głos, by mówić o swoim życiu, które jest jak pieśń „Magnifikat”. Widzi siebie jako niewiastę, która dzieliła razem z ludźmi ich los. Dopiero, kiedy zaśpiewała pieśń uwielbienia na cześć Jedynego Boga w chwili Zwiastowania– „Wielbi dusza moja Pana” – wówczas uświadomiła sobie, na czym polega Jej misja. Maryja wyśpiewuje pieśń na cześć swojego Syna, Jezusa Chrystusa, Jedynego Boga: „A kiedy pieśń wybuchła i mnie objęła jak dzwon, widziałam wówczas, że słowa Ciebie wynoszą z ukrycia jak światło w myśli wtopione głąb” („Matka” III, 1. „Otwarcie pieśni”, s. 105). Pieśń tę będą śpiewać ludzie jako przypomnienie wielkiej miłości Boga do człowieka i człowieka do Boga.
Maryja widzi również swoje tajemnicze przejście do chwały. Oczekuje na ten moment z radością, przekonana, że na zawsze złączy się ze swoim Synem. Moment śmierci będzie pełnym zjednoczeniem z tajemnicą, która poczęła się w Niej w chwili zwiastowania: „Przecież skupienie Twoje nie ustanie we mnie nigdy – ja tylko wzbiorę ku niemu i kiedyś tak się z nim zżyję, że stanę w nim cicho jak rzeka uniesiona przeźroczystym dnem” („Matka” III, 2. „Objęta nowym czasem”). Moment śmierci zapoczątkuje nowy wymiar życia Maryi w chwale. Będzie wówczas na nowo śpiewać nową pieśń uwielbienia.
Poemat „Matka” jest radosnym hymnem Najświętszej Maryi Panny na cześć jej Syna Jezusa Chrystusa, wyśpiewanym na końcu życia. Jest to jednocześnie pieśń uwielbienia na cześć Maryi, która przyjęła w swym sercu Tajemnicę Boga i przekazała ją światu stając się uczestnikiem Dzieła Zbawienia. Poeta przyjmuje pozycję Jana stojącego pod krzyżem, który prosi Matkę pokornie, by pomogła mu zbliżyć się do Tajemnicy jej Syna.

4. Kształtowanie siebie – „Myśl jest przestrzenią dziwną”

Poemat „Myśl jest przestrzenią dziwną” należy do utworów Karola Wojtyły, które zostały zainspirowane wątkami i postaciami biblijnymi, wziętymi ze Starego Testamentu i z Ewangelii . W dedykacji do poematu autor odwołuje się do fragmentu Księgi Rodzaju (Rdz 32) stawiając przed nami postać patriarchy Jakuba, który walczył z Aniołem i wdział Go „twarzą w twarz”. Punktem wyjścia jest fragment z Księgi Rodzaju opisujący spotkanie Jakuba z Bogiem. Wydarzenie to jest początkiem głębszej refleksji nad życiem człowieka i jego pracą. Utwór został opublikowany w „Tygodniku Powszechnym” w 1952 roku pod pseudonimem Andrzej Jawień.
Poemat składa się z czterech części: pierwsza i trzecia podejmują problem pracy, część druga przedstawia „wątek Jakuba” i jego spotkanie z Bogiem, część czwarta zawiera przesłanie do człowieka współczesnego. Słowo „przestrzeń”, pojawiające się w tytule poematu, należy słów kluczy poezji Karola Wojtyły i oznacza wewnętrzną przestrzeń w umyśle lub w duszy, w której człowiek, jak patriarcha Jakub doświadcza tajemniczej bliskości Boga. W poemacie „Myśl jest przestrzenią dziwną” autor podejmuje istotny dla współczesnego człowieka problem spotkania z Bogiem i miejsca, gdzie ono się dokonuje. Jakub w Historii Zbawienia jest jedynym człowiekiem, który widział Boga „twarzą w twarz”.
Poeta wychodzi od stwierdzenia, że człowiek często staje wobec prawd trudnych do wyrażenia przy pomocy języka. Są one gdzieś mocno zakorzenione w naszej wyobraźni i nie można ich wyrazić przy pomocy słów. Jest to cała rzeczywistość ducha, w której człowiek staje sam na sam z Bogiem: „Bywa nieraz, że w ciągu rozmowy stajemy w obliczu prawd, dla których brakuje nam słów, brakuje gestu i znaku – bo równocześnie czujemy: żadne słowo, gest ani znak – nie uniesie całego obrazu, w który wejść musimy samotni, by się zmagać podobnie jak Jakub” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, I.1. „Opór stawiany obrazom przez myśli”, s. 106). Poznawanie Boga i doświadczanie Jego obecności dokonuje się w samotności. Ma ono charakter zmagania się z obrazem, gdyż zmysły i wyobraźnia są przeszkodą w docieraniu do samej istoty tajemnicy. Człowiek, podkreśla Poeta, jest tak zbudowany, iż nie może oderwać się od swoich myśli, wyobraźni i zmysłów. Stawia pytanie, czy zdoła objąć rzeczywistość swojego wnętrza i tajemnicę Boga, którego nikt nie może ogarnąć.
Z poziomu ogólnych pytań o możliwość poznania swojego wnętrza i rzeczywistości otaczającej Poeta przechodzi do doświadczenia, które staje się udziałem każdego człowieka. Dotyka palcami swojego tętna, widzi szybko przemijający świat, ulice i ludzi, którzy się zmieniają. Człowiek jest strumieniem świadomości, ma swój własny rytm życia, oddychania. On stanowi o jego tożsamości: „Ten rytm w nim wszystko ogarnia jakby najszerszy kontur i nie zdołasz mu go odebrać. Tak bardzo w nim tkwi” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, I.2. „Dawna rozmowa, z której teraz niektóre zdania zapamiętane wyrywam”, s. 108).
Ważnym elementem tożsamości człowieka jest jego cierpienie, które dokonuje się w konkretnym kontekście historycznym. Poeta, w dialogu z rozmówcą, czyni aluzję do rzeczywistości Polski czasów stalinowskich, podkreślając, iż to cierpienie prowadzi do „zasadniczych przemian”, dlatego nabiera szczególnego znaczenia. Dzięki temu cierpieniu, człowiek „zbudzi się w głębi najcięższych swych prac”, zyska inny punkt widzenia i stanie się kimś nowym.
Największym cierpieniem jest jednak „brak ‘widzenia'”, brak prawdziwej wizji samego siebie i brak odpowiedzi na pytanie, kim naprawdę on jest. Człowiek musi podjąć ogromny wysiłek poznawania siebie i odkrywania w swym wnętrzu prawdy o tym, kim jest. Ten wysiłek podjął patriarcha Jakub: „Jeśli cierpi z braku widzenia – to przedzierać się musi przez znaki do tego, co ciąży w głębi, co jak owoc dojrzewa w słowie. Czyż to ma być właśnie ów ciężar, który poczuł na sobie Jakub, gdy opadły w nim gwiazdy znużone jak oczy owiec?” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, I.3, „Opór stawiany myślom przez wyrazy”, s. 108). Człowiek musi sam odkrywać drogę do prawdy, ostatecznie do tego, co najważniejsze – poznania Boga, swojego Stwórcy. Jakub jest obrazem stawania się człowieka w walce. On prowadził walkę w nocy z Aniołem. Dopiero nad ranem zrozumiał, że walcząc dotykał tajemnicy Boga i poznawał swojego Stwórcę.
Jakub jest przykładem szczególnego doświadczenia Boga. Był on blisko natury, przez którą doświadczał wielkości Boga jako Stwórcy wszystkiego. Posiadał naturalne poznanie Boga: „A był to Jakub pasterz, który wśród potęg ziemi nie czuł się nigdy obco. Tak w nich po prostu tkwił, że masyw milczącej wiedzy wyrastał w nim bez natchnienia i bywał myślom przytomny, choć brakowało słów” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, II. „Jakub”, s. 108). W nocnej refleksji Jakub doznał wewnętrznego poznania, które przekracza poznanie naturalne Boga. Doświadczył wewnętrznie rzeczywistości Boga, jako wewnętrznej mocy, która go ogarniała i przygniatała: „Zgiął się pod jej ciężarem” (s. 109). Poeta nie mówi wprost o doświadczeniu Boga, lecz Mocy, która ogarnia Jakuba. Jest to, jak mówił św. Tomasz z Akwinu, poznania Boga przez wszechmoc („per omnipotentiam”). Dopiero na tym doświadczeniu wyrasta poznanie osobowe Boga, który jest Ojcem.
W trzeciej części poeta zmienia perspektywę przechodząc do osobistego doświadczenia natury. Skupia swoją myśl na kropli deszczu, w której zamyka się otaczająca je zieleń. W taki sam sposób myśl człowieka w jednej chwili dotyka nieskończoności: „Próżne słowa! Czyż nie czujesz? To przez nią właśnie jesteś tak głęboko w światłości rzeczy, że musisz w sobie szukać coraz głębszej dla nich przestrzeni” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, III. 1. Przestrzeń potrzebna kroplom wiosennego deszczu”, s. 109). Myśl biegnie gdzieś daleko, aż dochodzi do rzeczywistości, która całkowicie przerasta człowieka.
Wchodząc tak głęboko w siebie, poeta doświadcza rzeczywistości swojego wnętrzna, aż po samo „dno” duszy. Dzięki myśli, która wędruje w nieograniczonej przestrzeni, człowiek dotyka „jasności przedmiotów”, tego co zewnętrzne. Poeta pyta więc, czy myśl człowieka może dotknąć istoty rzeczy. Gdyby bowiem myśl poznawała tylko to, co zewnętrzne, człowiek nigdy nie poznałby otaczającej go rzeczywistości. Jest jednak moment w poznaniu, kiedy człowiek wchodzi całkowicie w siebie i na dnie duszy odkrywa obecność Tego, przez którego wszystko istnieje: „Lecz gdy ona całym swym ciężarem pochyli się na mnie i runie, to wówczas napełnia się myślą i obsuwa się na dno człowieka, po którym rzadko stąpam, którego właściwie nie umiem, choć wiem, że dalej rozpaść się nie mogę, bo widzenie i Przedmiot zupełny taką właśnie posiadają przepaść” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, III. 3. „Ciężar właściwy”, s. 110). W tym doświadczeniu poeta dotyka granicy swojego istnienia, oraz obecności Boga – „Przedmiotu”, przez którego on istnieje jako „podmiot” poznania.
Poemat kończy się zwrotem „Dla towarzyszy drogi”, w którym Autor przypomina, że nie trzeba wędrować aż do ojczyzny Jakuba, by znaleźć miejsce, gdzie on spotkał Boga. Wystarczy wejść w siebie, gdzie każdy człowiek nosi tajemnicę obecności Stwórcy: „Jeśli szukasz owego miejsca, na którym zmagał się Jakub, nie wędruj do krain Arabii, nie szukaj na mapach potoku, bowiem znajdziesz o wiele bliżej ich ślad” („Myśl jest przestrzenią dziwną”, IV, „Dla towarzyszów drogi”, 1, s. 110). Człowiek w sobie, na „dnie duszy” nosi „obraz i podobieństwo” Boga (Rdz 1,27), przez który może doświadczyć spotkania ze swoim Stwórcą. Trzeba tylko, zachęca poeta, wejść w ciszę i samotność i oddać się im całkowicie, mimo codziennych zajęć i uwikłania w świat.
Jakub był jedynym człowiekiem, który widział Boga twarzą w twarz, dlatego wybrał go Poeta, by mówić o możliwości doświadczenia Boga w tym życiu. Jest on dziś wzorem dla człowieka współczesnego, który szuka Boga i podejmuje wewnętrzną walkę ze swoimi myślami, czy rzeczywiście można spotkać Boga. Wyznacza duchowy szlak odkrywania Boga w swoim wnętrzu.

Poezje czasu wojny i pierwszych lat powojennych odsłaniają głęboki proces duchowy, jaki dokonał się we wnętrzu studenta, kleryka i młodego księdza Karola Wojtyły. W swojej duszy odkrył on wewnętrzną przestrzeń spotkania z Bogiem Stwórcą i Odkupicielem. Odważnie wszedł w intymny dialog, który pozwolił mu głębiej poznać siebie i Boga.
Poeta wykorzystuje motyw postaci biblijnych – Jakuba i Samarytanki -, by zanurzyć się w sobie i w swoim wnętrzu odkrywać obraz Boga. Proces poznawania jest wewnętrzną walką, w której człowiek staje się partnerem Boga i daje odpowiedź na pytanie, kim naprawdę jest. Odkrywa, że jest dziełem Boga, stworzonym na Jego obraz i podobieństwo.
Ważnym elementem poznawania siebie i Boga jest doświadczenie Maryi, która była tak blisko swojego Syna, Jezusa Chrystusa. Spotkanie z Nią staje się szansą dotknięcia tajemnicy Pana Jezus, którego Ona zawsze w sobie nosi i pomaga ludziom w odkrywaniu Jego prawdziwego oblicza.
Wejście do swojego wnętrza i odkrycie Boga w duszy staje się dla ks. Karola Wojtyły wielką przygodą ducha, która pozwala mu dotykać granic nieskończoności. Bóg odkrywany we wnętrzu czasem jest bardzo bliski, kiedy indziej znów widziany jakby przez zasłonę. Niekiedy jawi się jako przyjaciel, innym razem jest Stwórcą i Panem. Poeta zapewnia nas, że warto pójść jego tropem aż do granic swojej duszy, by odkrywać Boga, w którym nie ma żadnych granic.

Scroll to Top