Dzisiejsze czytania: Oz 6,1-6; Ps 51,3-4.18-21; Ps 95,8; Łk 18,9-14
Prorok Ozeasz chce, abyśmy jeszcze raz wyszli na pustynię. Pustynia, która przynosi ze sobą paradoksy. Czasem łudzi wędrowca idącego przez nią. Łudzi iluzjami, łudzi nieprawdziwymi obrazami. Nazywa się te obrazy fatamorganami. Zmęczony wędrowiec, który odbywa długą drogę przez pustynię czasem tak bardzo pragnie już dojść do celu, że widzi na horyzoncie nieprawdziwe miasta, osiedla. Widzi to wszystko, co bardzo chciałby zobaczyć. Pustynia jednak oczyszcza te wszystkie iluzje, jakie tworzymy w naszym sercu. Oczyszcza i pokazuje całą prawdę. Jałowość piasku, który jest bezkresny, nieobecność tego wszystkiego, co my sobie tylko tworzymy po to, aby lepiej się poczuć, aby dodać sobie otuchy czy odwagi. Prorok wzywa: Chodźcie, powróćmy do Pana. On nas poranił, On też uleczy. On to nas pobił, On ranę zawiąże (Oz 6,1). Bóg, który prowadzi przez pustynię patrzy cierpliwie na wszystkie nasze upadki, nasze słabości. Patrzy dlatego, że na początku dał nam wolność. Ta wolność jest nieograniczona, jak nieograniczona jest pustynia. Jednak szansą, jaka pojawia się na pustyni jest możliwość powrotu do Boga.
Powróćmy do Pana. Wiele razy już to słyszeliśmy w tej wędrówce przez pustynię. Nawrócenie na konkretny wymiar jest powrotem do Boga. Do Tego, którego znamy. Trzeba Go odnaleźć w swoim sercu. Czasem tak jest, że człowiek szuka bardzo daleko. Wydaje się mu, że Bóg jest gdzieś poza horyzontem. Tworzymy sobie iluzje Boga, obrazy, które są dla przyjemne, które są dla nas łatwe. Bóg jest obecny w tych ranach, w które wpadamy. Jest obecny w słabości, w nieszczęściu.
Mistrz Eckhart, dominikanin, żyjący w średniowieczu (ok. 1260-1327/1328), przekonywał swoich słuchaczy, że Bóg jest bardzo głęboko w ich duszy. Mówił o tym, że grzech rozbija obraz Boga w nas. Grzech, który daje chwilę przyjemności, obraca się przeciwko człowiekowi. Objawia się nie tylko jako wyrzuty sumienia, jako niechęć do siebie samego, ale o wiele większą ranę czyni, kiedy wmawia człowiekowi, że w jego sercu Boga nie ma. Że Bóg się oddalił. Mistrz Eckhart mówił, że obraz Boga zawsze pozostaje w człowieku. On może być popękany jak szkło, jak szyba, która zakrywa obraz. Kiedy zdejmiemy te popękaną szybę, za nią nadal jest obraz. Tę popękaną szybę można wymienić.
Powróćmy do Pana (Oz 6,1). To jest to wołanie, które rozlega się na pustyni. Prorok Ozeasz przypominał. A Ewangelia dzisiejsza jeszcze raz zachęca nas do tego, aby w prawdzie popatrzeć na siebie. Faryzeusz i celnik – jak łatwo jest zafałszować obraz Boga w duszy. Celnik miał odwagę powiedzieć o tym, że jest grzesznikiem. I to stało się szansą dla niego. Szansą nowego życia. On odkrył w swoim sercu obecność Boga jako znak nadziei. Boga, który podnosi, opatruje rany. Boga, który żałującemu człowiekowi przebacza nawet największe grzechy.
Powróćmy do Pana. Wiele razy już to słyszeliśmy w tej wędrówce przez pustynię. Nawrócenie na konkretny wymiar jest powrotem do Boga. Do Tego, którego znamy. Trzeba Go odnaleźć w swoim sercu. Czasem tak jest, że człowiek szuka bardzo daleko. Wydaje się mu, że Bóg jest gdzieś poza horyzontem. Tworzymy sobie iluzje Boga, obrazy, które są dla przyjemne, które są dla nas łatwe. Bóg jest obecny w tych ranach, w które wpadamy. Jest obecny w słabości, w nieszczęściu.
Mistrz Eckhart, dominikanin, żyjący w średniowieczu (ok. 1260-1327/1328), przekonywał swoich słuchaczy, że Bóg jest bardzo głęboko w ich duszy. Mówił o tym, że grzech rozbija obraz Boga w nas. Grzech, który daje chwilę przyjemności, obraca się przeciwko człowiekowi. Objawia się nie tylko jako wyrzuty sumienia, jako niechęć do siebie samego, ale o wiele większą ranę czyni, kiedy wmawia człowiekowi, że w jego sercu Boga nie ma. Że Bóg się oddalił. Mistrz Eckhart mówił, że obraz Boga zawsze pozostaje w człowieku. On może być popękany jak szkło, jak szyba, która zakrywa obraz. Kiedy zdejmiemy te popękaną szybę, za nią nadal jest obraz. Tę popękaną szybę można wymienić.
Powróćmy do Pana (Oz 6,1). To jest to wołanie, które rozlega się na pustyni. Prorok Ozeasz przypominał. A Ewangelia dzisiejsza jeszcze raz zachęca nas do tego, aby w prawdzie popatrzeć na siebie. Faryzeusz i celnik – jak łatwo jest zafałszować obraz Boga w duszy. Celnik miał odwagę powiedzieć o tym, że jest grzesznikiem. I to stało się szansą dla niego. Szansą nowego życia. On odkrył w swoim sercu obecność Boga jako znak nadziei. Boga, który podnosi, opatruje rany. Boga, który żałującemu człowiekowi przebacza nawet największe grzechy.