Dzisiejsze czytania: Pwt 30,15-20; Ps 1,1-4.6; Mt 4,17; Łk 9,22-25
Wczoraj rozpoczęliśmy okres Wielkiego Postu symbolicznym gestem posypania głów popiołem. Popiół przypomniał nam o przemijaniu naszego życia, o tym, że ono ma swój początek i na pewno też będzie miało swój koniec. Chcemy to życie dobrze przeżyć. Dlatego w szczególny sposób wsłuchujemy się w słowa, jakie słyszymy w okresie Wielkiego Postu. W ciągu tych czterdziestu dni, które Bóg nam daje na wzór naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa, tego, który czterdzieści dni pościł na pustyni po to, aby rozpocząć publiczna działalność. Liturgia Słowa pierwszego dzisiejszego czytania z Księgi Powtórzonego Prawa stawia przed naszymi oczyma dwie drogi: droga dobra i droga zła. I w istocie tak jest. Tych wiele dróg, którymi chodzimy w naszym życiu sprowadza się do dwóch zasadniczych wyborów. Chodzi o to, aby dobrze wybrać. Aby nie pójść drogą zła, drogą, która prowadzi donikąd, do samounicestwienia. Autor natchniony Księgi Powtórzonego Prawa mówi: nakazuję ci kochać twego Pana, chodzić Jego drogami pełniąc Jego nakazy, polecenia i przykazania (por. Pwt 30,16). Można by powiedzieć, że w tym nakazie jest jakby pewne stopniowanie: nakazuję ci kochać Pana Boga twego. Zanim dojdziemy do nakazów Boga, Jego poleceń, trzeba kochać. Jest potrzebna miłość. Miłość, o której Pismo święte wielokrotnie mówi: całym sercem, całą duszą i całym umysłem. Taka miłość jest zarezerwowana tylko dla Boga. Nawet dla bardzo bliskiej osoby nie ma takiej miłości. Nie mamy obowiązku tak kochać, jak powinniśmy kochać Boga samego. I kiedy patrzymy na te dwie drogi, które są przed nami: dobra i zła, patrzymy z lękiem i niepokojem, bo nie wiemy, co stanie się za pięć minut, kiedy wyjdziemy z kościoła, to jednak ta droga, o której mówi Księga Powtórzonego Prawa dodaje nam otuchy, bo kochać potrafi każdy. Kochać – a potem wypełniać nakazy, polecenia i przykazania. Jeżeli człowiek kocha, to nawet najtrudniejsze polecenie, najbardziej surowy nakaz czy zakaz potrafi wypełnić. Z miłości potrafimy zrobić wszystko.
Jakie są warunki naśladowania Chrystusa? Ewangelia dzisiejsza mówi o tym, żeby pójść za Chrystusem, żeby pójść po Jego śladach, trzeba zanegować siebie samego. To jest, powiedziałbym, najtrudniejsza rzecz dlatego, że nasze „ja”, nasze „ego” jest bardzo silne, bardzo mocne. Paradoksalnie Pan Jezus mówi: trzeba wziąć krzyż na każdy dzień (por. Łk 9,23), czyli wybrać śmierć, dlatego że krzyż to jest wyrażenie obrazowe. Mówi o śmierci na krzyżu. Nie ma innego wyjścia, jest tylko śmierć. Znowu jak w pierwszym dzisiejszym czytaniu paradoks. Czy to jest możliwe? Czy potrafimy to zrobić? Stracić swoje życie. Pan Jezus mówi, żeby iść po Jego śladach. Na pewno wypełnimy to polecenie. Weźmiemy krzyż i dojdziemy do samego końca.
Dwie drogi. Wybór, którego powinniśmy dokonać już teraz na samym początku Wielkiego Postu.
Postać znana wszystkim Michaela Jacksona. Urodził się w Stanach w wielodzietnej rodzinie. Jego bracia, rodzeństwo, siostry – wielu ich było w domu. Okazało się, ponieważ mieli zespół muzyczny, że ma talent. Odkrywał ten talent i bardzo szybko robił karierę. Wybrał drogę, ale drogę unicestwienia. Najpierw był problem jego tożsamości. Jakoś wstydził się swojego murzyńskiego pochodzenia. Dlatego, można paradoksalnie powiedzieć, zmieniał swoja skórę. Wybielał tę skórę. Różne operacje, różne zabiegi. Potem ogromne pieniądze. Za tym przyszły narkotyki i alkohol. Wiemy, że powodem bezpośrednim jego śmierci była ogromna dawka narkotyku, którą mu przepisał jego lekarz, dzisiaj stawiany przed sądem za to, że tak postąpił wobec swojego pacjenta. Natomiast u Michaela Jacksona jest jedna rzecz, która zadziwia. Chciał mieć syna, chciał mieć dziecko. I robił to w taki nieudolny sposób, bo płacił matkom – nie miał nigdy żony – żeby mu urodziły to dziecko. Może to właśnie to było takie przypomnienie w jego życiu, że ta droga dobra wołała go, przyciągała go, żeby nie uległ całkowitemu zatraceniu.
Już dzisiaj odważnie stańmy przy Chrystusie. Ten krzyż Chrystusowy będzie pojawiał się w każdy piątek na drodze krzyżowej. Pojawi się w taki szczególny sposób w nabożeństwie Gorzkich Żali. Nie ociągajmy się, ale wstępujmy z odwagą na tę drogę.